W Dolinie Królów weszłam do grobowca KV 14 Tausereta ale niestety po przejściu kilku, kilkunastu metrów zawróciłam gdyż w grobowcu był zaduch i poczułam ..... hmmm "trupa?" W każdym razie nie podnieciła mnie przechadzka po czyimś grobie.
Poszłam sobie do cienia a Dorota, Tomek i Mirek poszli zobaczyć kolejne grobowce. Przeszli następnie do grobowca KV 57-grób Horemheba gdzie termometr wskazywał 42 st C przed wejściem. Ponieważ jest to najbardziej spadzisty i najdłużysz grobowiec temperatura koło sarkofagu była ok 50stC. Po wyjściu z tego grobowca wszyscy jednogłośnie stwierdzili ze na dworze jest chłodno a przypomnę że temperatura przed grobowcem była 42stC. Domyślam się że musiało być tam piekielnie gorąco skoro Dorota po wyjściu z grobowca miała wszystko mokre nawet spodenki na tyłku. Kto zna Dorotę wie, że zlanie potem Doroty jest
prawie niemożliwe ;)
zdjęcie w drodze do Doliny Królów
Tam w tych dziuplach w skałach mieszkają ludzie.
aaaa ciekawostka która mnie baaardzo zaskoczyła: Mumifikacja- strasznie mnie to zdziwiło że mumifikację zaczynało się od wyskrobania mózgu delikwenta. Wydrapywano ten mózg poprzez dziurki w nosie (masakra jakaś) a potem wlewano żywicę. brrrr nie chce być mumią!
Następnie pojechaliśmy kawałek autokarem pod świątynię Hatszepsut. Tzn nie pod samą świątynię bo od parkingu jakieś kilkaset metrów jedzie się melexem z przyczepką na której siedzą ludzie :)
Tu widok ze świątyni na okolicę
A na tej fotce to co mnie zastanawia - jak polichromie które zostały wykonane 3,4 tysiące lat temu przetrwały w takim stanie. W naszych czasach paragon ze sklepu blaknie po 2 tygodniach ;)
Spod świątyni Hatszepsut pojechaliśmy do wytwórni rzeczy z alabastru
Następnie przejazd pod kolosy Memnona trochę już zahaczone zębem czasu ale dalej wyglądają jak naprawdę kolosy :)
KARNAK
Uważam że tej świątyni nie powinno się zwiedzać w południe a podobnie jak Dolinę Królów wcześnie rano ponieważ temperatura jest naprawdę nie do zniesienia a świątynia jest naprawdę ogromna i piękna z wieloma zakamarkami.
Tu na zdjęciu makieta kompleksu świątynnego Karnak - jest ogromny
widoczek symaptyczny ale... piekło że hej
no i mamy Dorotę ze Skarabeuszem
a My oczywiście w cieniu a jak :)
Nasze miny jak widać nietęgie;)
Próbowaliśmy odpalić kupioną w Asuanie sziszę. Troszkę Nam się udało ale do doskonałości było daleko :) Ale za to śmiechu było że aż mnie brzuch bolał :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz